sobota, 12 maja 2012

Rozdział XXVII

- Normalnie.. Nie widziałam jeszcze, żebyście się całowali - ciągnęła 
A to nie wygląda Ci na ..... - tutaj Miki przerwała, bo pocałowała mnie w usta, na co mój brzuch zareagował dziwnie - ... pocałunek 
Elka nic się nie odezwała, a Harry siedział z otwartą buzią


***********************




Kilka dni później


Miki


W końcu mogę powiedzieć, że każdy w tym domu jest szczęśliwy. Każdy cieszy się życiem. Każdy jest szczęśliwy i jak na razie nie ma problemów. Melanie dała Matei'mu do zrozumienia, że nie wróci już do niego, ponieważ jest z Zaynem. Eleanor dała spokój Louisowi tak samo jak mi. Jak to ona powiedziała ' Nie będę tracić swojego cennego życia na takich ludzi jak wy ' . Każdy z tego powodu był prze szczęśliwy. No bo co tu dużo mówić ? Louis jest sam i może normalnie spotykać się z fankami, nie tak jak wcześniej. A ja i Harry możemy w końcu normalnie żyć. Wszyscy dziś wybyli na imprezę. Oprócz mnie i Harrego, który źle się czół. Nie mogłam zostawić go w takim stanie, więc jetem z nim.
- Nie musiałaś ze mną zostawać - odezwał się słabym głosem, który ledwo co można było usłyszeć 
- Musiałam. Popatrz na siebie. Osoba taka jak ty potrzebuje teraz opieki - uśmiechnęłam się do niego 
- Dziękuje 
- Nie masz za co - pocałowałam go w usta - Ale wiesz co.. Chyba pójdę do apteki, bo nie jest z tobą najlepiej.Poczekasz ? 
- Tak- uśmiechnął się 
- Zaraz powinnam wrócić 
Poszłam na dół i nie przebierając się ubrałam się ciepło. W końcu to nie przelewki. Mamy listopad. Po ubraniu się poszłam jeszcze po klucze od domu, telefon i portfel. Wzięłam rzeczy i wyszłam z domu kierując się w stronę apteki. Wszędzie cicho i spokojnie. Żywej duszy nawet na dworze nie ma. Weszłam do apteki i kupiłam leki, które zostały polecone mi przez aptekarkę. Gdy wyszłam usłyszałam auto, które z piskiem opon zatrzymuje się, później słyszałam tylko płacz i ponowny pisk opon. Kierowałam się w stronę głośnego płaczu. W ciemnościach ujrzałam małą dziewczynkę. Przypatrzyłam się jej. Ubrana w ładne i drogie ubrania, uczesana w wysokiego kucyka, który był zrobiony z małych spiralek, które opadały na opaloną twarz dziewczynki. Podniosła swoje niebieskie oczka i podbiegła przytulić się do mnie. Tuliła się do mnie i strasznie płakała. Biedne dziecko.. Nawet nie wiem co się jej stało.
- Co się stało ? Opowiesz mi u mnie w domu ? - spytałam
W odpowiedzi uzyskałam tylko przytaknięcie główką. Dziewczynka dalej nie przestawała płakać, a do domu musiałam z nią jakoś dojść. Wzięłam ja na ręce i poszłam z nią do domu. Na wejściu krzyknęłam, że jestem. Harry nic nie odpowiedział. Pewnie dlatego, że ledwo co mówi. Byłam tym lekko zdziwiona. Coś mi tu nie grało. Niosąc dziewczynkę, która powoli się uspokajała weszłam do pokoju w którym leżał Harry. Harry miał zamknięte oczy i w ogóle się nie ruszał. Podeszłam do niego i usiłowałam go obudzić. Mówiłam do niego, żeby wstał i wziął leki, które kupiłam. Niestety on ani drgnął i nawet nie odpowiadał. Jednym słowem brak reakcji. Klepnęłam go lekko w twarz i nadal nic. Postawiłam dziewczynkę koło siebie i nadal usiłowałam go obudzić. Zaczynałam się obawiać. Moje serce przyśpieszyło i zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie mogąc ustać na nogach opadłam bezradnie na podłogę. Podwinęłam nogi do siebie i zaczęłam płakać. Byłam teraz bezradna jak ta dziewczynka, kiedy stała na środku chodnika i płakała. Dziewczynka, gdy zobaczyła moją bezradność pobiegła szybko na dół po telefon, który zostawiłam wracając z apteki. Chwilę potem przybiegła z nim i kazała mi wybrać numer pogotowia. Tak jak prosiła roztrzęsiona wybrałam numer i zadzwoniłam. Powiedzieli, że postarają się przyjechać jak najszybciej. Przeniosłam wzrok na Harrego. Nadal nic leżał i się w ogóle nie ruszał. Zdawałam sobie sprawę z tego, że może to być jego ostatni dzień. Kto wie.... Może już był. Nie wytrzymałam i znów zaczęłam płakać.To przerażające. Osoba, którą kocham leży teraz nieprzytomna, a ja nic sobie z tego nie robię. Do pokoju weszła dziewczynka razem z pogotowiem, po które poszła na dół. Pogotowie zabrało nas wszystkich. Nawet nie wiem dlaczego i nas. Siedziałam w karetce patrząc się na to wszystko. Zaczęłam znów płakać. Dziewczynka podeszła do mnie i zaczęła przytulać. Wzięłam ja na kolana i ciągle płakałam. Ona nic nie mówiąc wtulała się we mnie mocniej. Gdy dojechaliśmy na miejsce Harrego zabrali na oddział. Lekarze i pielęgniarki nie opuszczali go z pokoju szpitalnego. Po nie całej godzinie lekarz wyszedł i oznajmił mi,że nic się nie dzieje. Harry jest chory, anie chce się leczyć i zażywać leków. To wszystko było spowodowane tym osłabieniem i innymi rzeczami. Uspokoiłam się. W głębi duszy byłam wściekła na Harrego za to, że nie brał leków, ale z drugiej strony cieszyłam się, że nic mu nie jest. Lekarz oznajmił nam, że jutro wypuści Hazze, ale w godzinach popołudniowych. Nakazał też iść mi i dziewczynce do domu i przyjść jutro rano. Wzięłam dziewczynkę za rękę i dziękując lekarzowi wyszłam ze szpitala. 
- Wiesz.. Nawet nie wiem jak masz na imię - zaczęłam
- Ja mam na imię Dani - uśmiechnęła się
- Dani ? - zdziwiłam się
- Przepraszam Danielle, ale wolę jak ktoś mówi na mnie Dani 
- Bardzo ładnie - uśmiechnęłam się - A ile masz lat ? 
- 6
- Yhym. Ale nadal nie wiem dlaczego płakałaś wtedy, gdy Cię znalazłam.
- Mamusia i Tatuś zezłościli się na mnie i powiedzieli, że nie chcą mieć takiego dziecka jak ja. Powiedzieli, żeby wzięła to co moje i jeszcze dziś się mnie pozbędą. Myślałam, że oni tylko żartują i chcą mnie zabrać na wycieczkę, a oni mnie wyrzucili Zdążyłam zabrać tylko mojego misia - wyciągnęła spod swojej bluzeczki małego, zielonego misia, który był gdzieniegdzie brudny - nazywa się Danielle
- Tak jak ty ? - ta dziewczynka zaczyna mnie coraz bardziej zaskakiwać
Nie - zaśmiała się - Nazywa się tak jak dziewczyna Liama, tego z zespołu One Direction. Ona jest wspaniała - rozmarzyła się
 - Wiem
- Znasz ją ? 
- Tak, znam. A ten chłopak, który leżał w szpitalu to jest Harry z tego zespołu 
- Serio ? - spytała uśmiechnięta
- Serio
- Ale fajnie... Ale to nie będzie trwać wiecznie, pewnie oddasz mnie do domu dziecka. Prawda ? - spytała posmutniając
- A chciałabyś, żebym była twoją mamą ? - spytałam klękając przed nią, aby spojrzeć w jej błękitne oczka jak ocean
- Ty moją mamą ? - zapytała uśmiechając się przy tym słodko 
- Jeżeli będziesz chciała, to jasne. Ja twoją mamą, a Harry twoim tatą. Może być ? 
Dziewczynka nic nie odpowiedziała, tylko rzuciła mi się na szyje i zaczęła płakać. 
- Ej... Tylko nie płacz - mówiłam przytulając mała do siebie
- Ale ja muszę
- Nie musisz. Od dziś zaczynamy nowe życie. Mów mi jak Ci się podoba.. Mamo, Miki... Jak chcesz. Ok ? 
- Dobrze 
Wróciłam z Dani w dobrych humorach. Widać, że była szczęśliwa. Tylko nie wiem co na to Harry. Co na to chłopcy. Kolejne komplikacje. Oni kochają dzieci, ale to nie będzie już to co wcześniej. Trudno się mówi. Weszłam z nią do domu, w którym nadal nie było nikogo. Wzięłam ja ze sobą na gorę i powiedziałam, żeby poszła się umyć, na co się zasmuciła.
- Nie mam w czym spać
- Zaraz ci coś dam, a jutro pojedziemy z Harrym na zakupy. Dobrze ? 
- Ok 
Dałam jej swoja bluzkę z napisem ' I ♥ mom '. Popatrzyła się na mnie i zaśmiała
- No idź już spać. Ja zaraz do Ciebie przyjdę.
- Dobra
Poszłam szybko na dół i napisałam SMS do Marin : ' Jak się bawicie ? Bo u mnie się troszeczkę pokomplikowało. Harry z osłabienia mi zemdlał i jest do jutra w szpitalu, a ja mam dziecko. Szkoda gadać. to długa historia. Jak wrócisz to Ci opowiem '. Schowałam telefon do kieszeni i szybko wbiegłam na górę, gdzie Dani już spała. Przebrałam się w pidżamę i zasnęłam obok niej 


~~~~~~ 


Cześć wszystkim :)
Z góry dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem ! Jesteście wspaniali ( ale to już wiecie, bo prawie za każdym razem wam to powtarzam : DD ) * __________ * 
Taki mały obrót zdarzeń. Miałam dosyć słodzenia i w ogóle, więc coś musi się dziać ^.^
Przepraszam, że ta sena z tym jak Harry leżał w pokoju i już był nieprzytomny wyszła tak jak wyszła... Miała wyjść inaczej -,-
Ogółem to bardzo dziękuję, za to, że ktoś tyle wchodzi na te wypociny : DDD
Chyba, że to moja koleżanka sprawdza 100 razy na sekundę czy nie ma rozdziału.. Pozdrawiam Cię Justyna : DD
To chyba wszystko co mam wam do napisania. Nie wiem jak to będzie z następnym rozdziałem, ponieważ muszę wyciągnąć na 4 z matmy i 5 z polaka, bo ostatnio sprawdziany nie wyszły za dobrze -,-
Więc jeśli da się coś zrobić, to coś wykombinuje :)))
Pozdrawiam Wiki. <3
+ Znając mnie nie będę mogła bez was wytrzymać i dodam rozdział, czy komuś się będzie to podobać, czy nie : DDD


A tu macie obrazek mojej Justyny, która specjalnie dla was rysowała : )))
+ rysunek najprawdopodobniej będzie w rękach chłopców ( chyba, że wyślemy na inny adres : DDD )
++ trzymajcie kciuki, żeby doszedł ^.^









piątek, 11 maja 2012

PRZEPRASZAM !

Cześć wszystkim :)
Muszę was strasznie przeprosić za to, że tak długo nie pisałam tych rozdziałów : //
Po prostu w domu mamy remont, który będzie trwał dość długo ( bo to duży dom ), więc sama nie wiem jak to będzie z rozdziałami : ((
Strasznie mi tego brakuje. Ogólnie to rozdział mam już napisany. Wystarczy go tylko wrzucić i przepisać. Niestety, ale już dziś nie dam rady. Bardzo was przepraszam. Jutro powinien pojawić się rozdział.
Za to w Bohaterach pojawiła się nowa bohaterka, która odegra bardzo ważną role w życiu całej 9.
Jeszcze raz przepraszam i do jutra : ******